O czeluści...

Jeśli zbyt długo patrzysz w czeluść, czeluść zaczyna patrzeć na ciebie. ~ Fryderyk Nietzsche

środa, 22 czerwca 2016

Debata #2

  Slenderman zrezygnował ze swojego miejsca na rzecz gościa. Przez dłuższą chwilę, dziewczyna siedziała w milczeniu z lekkim uśmiechem na twarzy. Czekała aż reszta zabierze głos.
- Dobrze... - w końcu przemówił Philips. - Zacznijmy od formalnego pytania. Jak ci na imię drogie dziewczę?
- Jestem Talia. Talia McStone - przedstawiła się.
- Dobrze, zatem Talio, jak trafiłaś do rur? Mówiłaś coś o dziurze w drzewie - przyjrzał się uważniej nastolatce.
- No więc tak... - poprawiła się w siedzeniu i zebrała myśli. - Ogólnie to mój tata wykupił duży teren ziemi nad waszymi głowami. Chce tutaj stworzyć uzdrowisko dla ludzi i zwierząt, które będzie połączone z uniwersytetami medycznymi. Czy to, że ostatnio nasi pracownicy widzieli zjawy, to wasza robota? - uśmiechnęła się znacząco.
- "Tak. Co prawda dopiero rozważaliśmy nastraszenie pracowników, ale najwidoczniej niektórzy z naszych przyjaciół trochę się niecierpliwili." - napisał szybko Slenderman.
- Acham, ale czemu? Co wam tak przeszkadzają budowy? - spytała Talia.
- Wasze działania są bardzo radykalne i sieją spustoszenie. Zwierzęta się denerwują, bo tracą domy - wytłumaczył Jack.
- Ale tata wybrał ten teren specjalnie. On nie nadaje się do niczego innego jak do budowy. I tak ogranicza wycinkę drzew do minimum. - stwierdziła szczerze dziewczyna. Zapadło chwilowe milczenie.
- Na jakiej podstawie tak sądzicie? - spytał Philips.
- Na takiej, że trzy miesiące temu był tutaj wielki karambol ciężarówek z nielegalnym transportem okropnych chemikalii. Nie widać tego dokładnie, ale wzrósł poziom zatrucia wśród zwierząt i roślin. Sporo biedaków ciężko zachorowało. Tata kupił ten teren i już postawił mały budynek szpitalny dla zwierząt, które albo tam leczą, albo wysyłają do innych placówek badawczych. Mój tatuś wychowywał się w miasteczku leśnym i bardzo kocha przyrodę. Nie musicie się martwić, kiedy postawimy uzdrowisko, zaprosimy ludzi i studentów, będziemy walczyć z infekcją ziemi. - zapewniła. - Tak w ogóle to nie samowite, że macie takie dobre serca. Chcecie chronić niewinne zwierzątka i las przed zniszczeniem.
- Nie oceniaj książki po okładce, koleżanko. - pstryknął palcami Jeff.
- To wspaniałe, co powiedziałaś. Uwierzymy ci na słowo. Jednak wracając do tematu głównego... - zwrócił się do niej Doktor.
- No tak, przepraszam. - oblizała zaschnięte usta. - Spacerowałam sobie i szukałam fajnego drzewa na mój domek. Niestety, nie obraźcie się i przeproście ode mnie zwierzęta, ale jedno drzewo chcę poświęcić mojemu domku na drzewie.
- Aaa i w jednym z nich, niech zgadnę była dziura albo coś co przypominało wielką norę? - spytał Jack.
- Między korzeniami, coś dokładnie jak wielka nora - przyznała Talia.
- To faktycznie możliwe i w sumie pewne - westchnął Eyeless. - Ostatnie ulewy trochę powypłukiwały ziemię w niektórych miejscach.
- Chyba mnie nie ubijecie za to, że was odkryłam, co? - spytała nieco niepewnie dziewczyna.
- Oczywiście, że nie.  - zapewnił chrapliwe Philips. - Jeśli jednak pragniesz zachować swoje wspomnienia o nas, musisz przysiąc wierność oraz, że zachowasz nasze istnienie w sekrecie.
- Spoko, nikomu nie wygadam! - położyła jedną dłoń na sercu.
- Dobra, to mamy koleżankę! - ucieszył się Jeff. - To może, żeby mogła do nas wpadać, zabezpieczymy to drzewo z norą i na nim postawi się jej domek?
- Jeśli drzewo to wytrzyma, to jak najbardziej się zgadzam z tym pomysłem. - pokiwał głową Doktor.
- Będę mogła was odwiedzać? Ale super! - ucieszyła się Talia. - Tylko jak ja mam się stąd wydostawać?
- Pokażę ci zaraz wyjście. Czuję, że masz szczere zamiary, więc ci ufam. - oznajmił najstarszy upiór.
- Rozumiem, a chcecie coś w zamian za to, że wam się zwaliłam na głowy? - spytała.
- Możemy ją wcielić do naszej Rady. - zaproponował Jack. - Będzie naszym łącznikiem ze światem ludzi.
- "Jestem za" - pomachał kartką przed oczami zgromadzonych.
- Ja również, a zatem, nawet jeśli Jeff się nie zgadza, to już jego problem. - sapnął Doktor.
- Żartujesz? To super! Wreszcie jakaś dziewczyna na sali - skrzyżował ręce za głową i oparł się wygodniej w siedzeniu.
- Dobrze, więc witamy cię Talio McStone w Radzie Równowagi. - zaczął wzniośle Philips i podniósł się z siedzenia. W ślad za nim, to samo uczynili pozostali. - Na jutro w południe przyszykuję dla ciebie specjalne słowa przysięgi, jaką każdy z nas się związuje. Jesteś człowiekiem, więc muszę uwzględnić kilka faktów, ale nie bój się. Dostosuję ją tak by nie uwłaczała twojej osobie.
- O kurczę, ale super! - wykrzyknęła nastolatka. - A czym się zajmujecie w tej Radzie?
- "Utrzymywaniem równowagi między światem twoim, a naszym" -  napisał jej na kartce Slendy.
- Innymi słowy - tłumaczył Jack. - Kiedy dowiadujemy się o skrajnych szaleństwach duchów, demonów i innych naszych kolegów, to debatujemy nad podjęciem najlepszej decyzji.
- Owszem, jesteśmy maszkarami z ludzkiej wyobraźni, ale przebudziło się u nas człowiecze współczucie. - pomachał palcami Jeff. - Mamy świadomość, że nasza przeszłość nie pozwala nam na oczyszczenie się ze zła, ale działamy teraz na korzyść słabszych w taki sposób jaki umiemy. 
- Tylko zwalczając nadmiar nieprzyjaciół tutaj, możemy choć trochę odpokutować, jak niesłusznie zaprzedaliśmy dusze złu i koszmarowi - wyznał Philips.
- Przykładowo, kiedy ktoś jest opętany, ale tego nie wie, to wzmacniamy objawy tego albo robimy sztuczne wyraźne, żeby szybciej wezwano egzorcystę, by uratować nieszczęśnika. - powiedział od niechcenia Jeff.
- A gdybyście nagle przestali to robić i wszystko działo się tak... Samodzielnie, to co by się stało? - zaciekawiła się.
- "OKROPIEŃSTWO" - napisał Slenderman.
- Dokładnie - zgodził się przewodniczący obrady. - Widzisz, to miejsce (gdzie się znajdujemy) graniczy ze świtem ludzi i Piekłem. Kiedy otworzę drzwi - wskazał na potężne drzwi, którymi weszli wcześniej. - zobaczysz klatkę schodową. Zwykłe schody, ale to bardzo ważne byś zawsze brnęła w górę. W dół zapuszczać się możemy tylko my, ponieważ tam jest niepozornie wyglądająca brama do Piekła. Rychłe drzwiczki, które łatwo otworzyć, ale zamknąć... To nie lada wyczyn. Trzymaj się od nich z dala, gdyż dopadną cię siły, których nawet my możemy nie pokonać.
- Właśnie złociutka, będziesz w Radzie, ale nie masz żadnych mocy, więc bardzo ryzykujesz przesiadując z nami. - wwiercił się w dziewczynę spojrzeniem Jeff. - Ślicznie pachniesz, jak klasyczna ofiara. Oj, zapewne już nie jeden się tam na dole ustawia w kolejce do zabawy z tobą.
- Wiem, czuję obecność takich jak wy już od dziecka - przyznała z lekkim smutkiem Talia.
- Jak to? - zaciekawił się Jack.
- Moim takim prawdziwym tatą, nie jest ten szef wielkich korporacji, tylko Boogeyman. Zaatakował moją matkę i pozwolił żyć, bo obiecała urodzić mu dziecko. - wyznała i spostrzegła, że upiory wyglądają nad wyraz dziwnie. Chyba za bardzo pospieszyła się z tym wyznaniem.
- Masz z nim kontakt? - zapytał nerwowo Philips.
- Czasem stara się do mnie dobić przez szafy w muzeach czy antyki w antykwariacie, ale go ignoruję albo meble spryskuję wodą święconą.
- To dobrze - odparł z ulgą. - Wybacz mi, ale nie zależnie czy go kochasz jak ojca, czy darzysz choć odrobiną sympatii, musisz trzymać się od niego z dala. To upadły, sfrustrowany i ogarnięty gniewem bóg. Nie ważne czego by chciał od ciebie, źle się to skończy jeśli mu zau...
- Wiem to - przerwała mu trochę niegrzecznie. - Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Wiem, że nie dotrzymuje słowa. Miał oszczędzić moją mamę, a i tak przylazł i ją zabił. Kocham jedynie mojego ludzkiego tatę.
- W takim razie dobrze, że los cię do nad doprowadził. Witaj wśród przyjaciół, bowiem czeka cię długa droga, jako że jesteś pół demonem pół człowiekiem. - obwieścił na zakończenie.
  Debata zakończyła się sukcesem i krótką pogawędką wśród trójki młodszych. Starsi udali się w dół. Jack i Jeff podjęli się zadania wyprowadzenia nowej koleżanki na powierzchnię i bezpiecznego odstawienia jej do domu. Ściemniało się powoli, ale Talia nie chciała jeszcze wracać. Zabawa była przednia, czuła się jak wśród swoich.

/ / /// // /  /  / / // /  / / // /// /    // / ///    // / /     /  / //  /  //    // // /   /  /  /  / 

  Siemanko moi mili!
Kolejna część Debaty wreszcie jest! Ach, kocham tajemnice, one świetnie nakręcają fabułę. Mam nadzieję, że przynajmniej częściowo podzielacie moją opinię, ponieważ staram się
stwarzać atmosferę, która zachęci do czekania na ciąg dalszy.
No ale to już chyba wszystko, bo nie wiem co tam jeszcze można... Właśnie! Jeśli macie jakieś ciekawe pomysły co do bohaterów serii FanFiction to zapraszam do skałdania propozycji w komentarzach ;)
  Dobrze, to do następnej notki, kochani!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz